W zeszłym tygodniu dzięki Bartkowi z Melanżownii mogłem sobie przypomnieć jedną z moich ukochanych gier z początków grania w gry planszowe – Pitchcar Mini. To jest nic innego jak kapsle (które tak jak pewnie większość ludzi w moim wieku, uwielbiałem (*)) przeniesione na stół, gdzie kilku graczy pstryka sobie w najlepsze, ścigając się po torze. Przez tę grę, pstrykanki mają już na zawsze specjalne miejsce w moim planszowym serduchu. Próbowałem wielu gier z tą mechaniką: Catacombs, Crocinole, Carrom, Terror in Meeple City (a’ka Rampage) głównie dlatego, że nie potrafię przejść obojętnie obok przedstawicieli tej rodziny Flick.
W tamtym roku wielkim hitem na zachodzie okazało się Flick’em Up – gra osadzona w klimatach dzikiego, nomen omen, zachodu, gdzie dwóch graczy oczywiście do siebie strzela za pomocą małych drewnianych dysków. Problem z tą grą był tylko jeden – przepięknie wydana, w dużym drewnianym pudle, gra jest ciężka, trudna w transporcie i oczywiście droga. Jakże ucieszyłem się kiedy usłyszałem że Lacerta ma zamiar wydać Flick’em Up po polsku, w tańszej, plastikowej wersji… ZARAZ?! Jaki plastik?! Gdzie jest drewno?!….
Czytaj dalej