Marvel Zombies Rewolucja X-Men – Rzut Okiem
W Zombicide grałem ponad 10 lat temu (dokładniej w 2013 roku). Na BGG mam wystawioną ocenę 6/10 – krótko mówiąc: Szału nie było. Z lekkim niedowierzaniem patrzyłem jak ta seria rozrasta się w kolejnych latach i czytałem o zmianach w mechanice, dodatkach i usprawnieniach. Przy Marvel Zombies grę miałem już w koszyku, ale stwierdziłem, że poczekam na wersję z moimi ulubionymi mutantami. Parę kolejnych miesięcy i usłyszeliśmy zapowiedź Portalu o wydaniu tego tytułu po polsku. Teraz mam go u siebie na stole, a premiera sklepowa za parę dni. Dzisiaj będzie więc krótko – tylko Rzut Okiem, a na pełnoprawną recenzję będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Główna oś gry nie zmieniła się – trzeba walczyć z zombiakami (chyba, że to Marvel Zombies – wtedy jako Zombiaki atakujemy ludzi i musimy mierzyć się z nieopanowanym Głodem). Nigdy jakoś bardzo nie przepadałem za tematyką postapokalipsy, a w szczególności za nieumarłymi rządnymi ludzkiego mięsa. Dopiero Marvelowy temat przekonał mnie, żeby jeszcze raz odwiedzić tę serię. Moje dzieci są jeszcze bardziej oporne jeżeli chodzi o ten temat, ale tak jak ja lubią Marvela, a w szczególności X-Men.
Nie będę udawał, że nie rzuciłem się na możliwość zrecenzowania Rewolucji X-Men jak… no jak zombiak na świeżutki mózg. I wiem już jedno – wydawnictwo z pewnością zarobi na mnie, bo już przyglądam się dodatkom (albo samemu Marvel Zombies, które można łączyć z Rewolucją X-Men).
Parę moich krótki spostrzeżeń po trzech partiach:
- jest szybko i dynamicznie. Nie ma za dużo przeszkadzajek. Jak chcesz rozwalić drzwi, to je rozwalasz – w końcu jesteś superbohaterem/superbohaterką. Jeżeli uderzasz z dystansu – nie trafisz postronnych czy kogoś ze swojej drużyny – w końcu jesteś superbohaterem/superbohaterką. A jak już kogoś uderzasz – to czuć w tym moc, a im dalej w partię tym jesteś silniejszy.
- Postaci są nieźle zróżnicowane. Storm może podmuchem przesunąć złoli na inną sekcję. Rogue uderza mocno. Wolwerine wpada w szał i na 6 na kości, rzuca jeszcze raz (Exploding Dice Baby!), a Magneto może kogoś zgnieść. Mechanika zdecydowanie wiąże się z tematem
- Pojawienie się Superbohaterów Zombie dodaje emocji i podnosi stawkę, a jednocześnie sprawia, że czuję się jakbym oglądał serial. Pierwszy tutorialowy scenariusz, skończył się wsiąściem do X-Jeta, w momencie kiedy w drzwiach do hangaru pojawili się Cyclops i Dark Phoenix – przed oczami widziałem napis końcowy: “Ciąg dalszy nastąpi”.
- Jedną z moich ulubionych gier jest Marvel United (również w wersji X-Menowej). W United jest bardziej strategicznie, trzeba planować jak spróbować pokonać złoli i co robić w jakiej kolejności. Tutaj też jest trochę dyskusji i planowania, ale jest to raczej superbohaterska nawalanka i przebijanie się przez hordy zombie.
- Na planszy jest zawsze przynajmniej 4 bohaterów (chyba nie będę chciał grać w 5 albo 6 osób, ale możliwości są), co powoduje że w trzy osoby, ktoś będzie miał dwójkę bohaterów.
- Instrukcja, szczególnie sekcje o polu widzenia, są napisane bardzo “technicznie” przez co naprawdę trudno przez nie przebrnąć
- Otwarcie pudełka mimo olbrzymiej ilości plastiku było dla mnie bliskie zawodu – w pudełku oprócz figurek i kafelków planszy nie ma za wiele. Teraz myślę, że to dobrze, bo gra skupia się właśnie na planszy.
- Jest losowo, ale dzięki możliwości skupiania mocy i jej wydawania, możemy próbować temu zaradzić.
- Pakowanie tej gry to koszmar – figurki muszą wrócić do swoich przypisanych miejsc. Całe szczęście na pudełku jest rozrysowane gdzie która postać czy zombiak musi się znaleźć, ale i tak mam ochotę wrzucić wszystko w woreczki strunowe. Szczególnie jeżeli pomyślę o kolejnych pudłach z dodatkami.
Na koniec zapraszam do mojego Shorta. Więcej w formie video już niedługo, ale jeżeli tak jak ja zwlekaliście do tej pory żeby zapoznać się z serią Zombicide, to myślę, że Rewolucja X-Men jest naprawdę niezłym miejscem na start.
Jak ktoś chce może też odwiedzić Instagram, albo TikTok – w tych filmach użyłem trochę innej wersji tematu z serialu animowanego X-Men/X-Men 97 (który swoją drogą polecam)