Mała Cywilizacja – czy 10 kart wystarczy do zrobienia gry?

Pewnie wszyscy znacie Łukasza “Wokkiego” Woźniaka? Recenzent. Autor gier. Mąż Oli. Raczej nieczęsto otrzymuję od niego korespondencję, szczególnie taką z prośbą o przetestowanie i zrecenzowanie jego nowej gry. W dodatku gry cywilizacyjnej. Co z tego, że napisał że Małej. Małe jest piękne… podobno. Moje zainteresowanie i zdziwienie rosło z każdym czytanym zdaniem. Karcianka kolekcjonerska? W dodatku rozdawana za darmo przy zakupach w jego sklepie? W dodatku z zestawem początkowym składającym się tylko z 10 kart, które pozwolą na zagranie w dwie osoby? Zwariował – pomyślałem. Dlatego bez wahania zgodziłem się pograć w Małą Cywilizację Łukasza. W końcu nie na co dzień dostaje się szansę publicznego zrugania kolegi recenzenta i wytknięcia mu wszystkich błędów i bzdurnych pomysłów. Tylko jakoś nie bardzo mogę, bo Mała Cywilizacja okazała się naprawdę sprytną grą.

Jak zmieścić pełnoprawną grę w 10 kartach? Pierwszy trick znany już z wielu gier to użycie jednej karty jako kilku rzeczy np. jako surowców i jako budynku. Tak jest i tutaj. Co dalej? Można np. na jednej karcie zmieścić 4 budynki i 4 surowce. Łukasz wykorzystał zarówno awers jak i rewers karty i z każdej strony umieścił po dwa budynki, które mogą być również surowcami. Na początku trochę trudno się rozeznać w tym co dokładnie znajduje się na kartach, bo dzieje się na nich sporo, ale po paru ruchach wszystko staje się w miarę jasne. Całe szczęście rozgrywka nie jest skomplikowana, a jednocześnie wyciska wszystko co możliwe z takiej niewielkiej talii.

Zaczynamy grę z dwoma kartami symbolizującymi nasze surowce: 1 drewno i 1 kamień i co ciekawego, na ręce nigdy nie będziemy mogli mieć więcej kart. Przed sobą natomiast będą powstawać budowle (oczywiście z drewna i z kamienia). W swoim ruchu mamy do wyboru jedną z dwóch akcji: pobranie nowych surowców albo kupienie jednego z budynków ze stołu. Ponieważ budynki wymagają często więcej niż jedno drewno i jeden kamień, z którymi zaczynamy grę musimy oczywiściee zdobyć ich więcej. Kupujemy więc karty, które dają nam więcej niż jeden budulec. Jeżeli chcemy pozyskać kartę dającą dwa drewna, płacimy naszym jednym drewna i bierzemy więcej surowca (tak, mamy tutaj pączkowanie surowców). Podobnie z kamieniem. Kartę z naszej ręki odkładamy na stół, odwracając ją na drugą stronę i bierzemy tę lepszą na rękę. Ten mały mechanizm z odwracaniem zagrywanej karty jest główną mechaniką pozwalającą tak dużo wycisnąć z tak niewielkiej liczby kart. Podobnie przy zakupie budynku – płacimy nasze surowce, zagrywając karty i odwracając je przed wyłożeniem na stół, a zakupiony budynek kładziemy przed sobą. Z każdą naszą akcją ze stołu znikają pewne opcje i pojawiają się nowe. Po kilku partiach można zacząć nawet planować celowe pobranie budynku który nam się podoba ze stołu jako surowca, tak aby nikt nam go nie ukradł. Po dwukrotnym zagraniu go jako budulec pojawi się znowu do wybudowania. Trochę to brzmi zagmatwanie ale działa bezproblemowo i bardzo płynnie.

Jeżeli natomiast chodzi o budowane przez nas budynki, to jak to w grze cywiliizacyjnej, będą one produkować nam różne dobra np. zwierzęta hodowlane, ludzi. Będą też budynki przetwarzające np.. dające mleko za każdą krowę. Nie mogło też zabraknąć budynków dających dodatkowe punkty np. za każdy rodzaj zwierzęcia które posiadamy. Co ciekawe, Łukasz dokonał ciekawego wyboru, gdzie to samo dobro produkowane na jednej z kart, może być wykorzystane na różnych innych kartach bez ograniczeń (chyba że jest to wprost napisane na karcie). Dzięki temu mamy naprawdę sporo kombinacji i krowa “produkowana” na jednej karcie może dawać nam zarówno mleko i punkty na kolejnej, jak i mięso na jeszcze nnastępnej, które z kolei wykorzystamy jeszcze gdzie indziej. Tworzenie takich łańcuszków produkcyjnych to serce Małej Cywilizacji.

Ta mini gra mnie zaskoczyła bo są tu mechanizmy, które mogły powstać tylko dzięki temu, że Wookie odgórnie narzucił sobie ograniczenie, że gra ma być grywalna tylko 10 kartami. Odwracanie karty przed jej “wydaniem” jest bardzo proste i sprytne i chciałbym zobaczyć coś podobnego w jakiejś “dużej” grze. Dzięki temu jak na mikro-grę mamy tutaj sporą regrywalność… o ile będziemy mieć więcej niż podstawowe 10 kart. A jak je zdobyć? Na początku tego tekstu napisałem, że gra będzie za darmo i będzie kolekcjonerska. Łukasz Woźniak postanowił otworzyć nowy sklep z planszówkami i więcej szczegółów obiecał zdradzić wkrótce. Ale to co już teraz wiemy, to to, że dokonując zakupu w sklepie, przy pierwszym zamówieniu otrzymacie zestaw startowych 10 kart, które pozwolą Wam na rozegranie krótkiej partii w 2 osoby (gra kończy się gdy któryś z graczy wybuduje pewną liczbę budynków). Z każdym kolejnym zamówieniem, będziecie otrzymać 10 losowych kart, które powiększą pulę dostępnych budyków, tym samym pozwalając rozgrywać dłuższe gry w więcej osób. Sama gra ma być rozwijana w przyszłości i może okazać się ciekawym długofalowym projektem. Gdy usłyszałem że Wookie chce otworzyć nowy sklep, byłem zdziwiony, bo tak jak pewnie większość z Was uważałem, że rynek sklepów planszówkowych jest już wystarczająco nasycony i trudno wyobrazić sobie miejsce na jeszcze kolejny. Rozdawanie kolekcjonerskiej gry w ramach “zachęty” może okazać się trafionym pomysłem o ile pójdą za nią oczywiście dobry asortyment i dbałość o klienta, o czym mam nadzieję będziemy mogli się przekonać wkrótce. Z ciekawością będę obserwował rozwój nowego przedsięwzięcia Wookiego, tym bardziej, że Mała Cywilizacja jest naprawdę ciekawą grą i chcę zobaczyć co z niej “wyrośnie”.